niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 2 ,,Smutne przeżycie''

-No bo... To chodzi o takiego chłopaka- westchnęła i zamilkła na chwile nad czymś się zastanawiając - No... on.. bo on mnie zgwałcił. Chciał seksu, lecz ja mu odmówiłam, powiedziałam że nie jestem gotowa. Pewnego dnia gdy do mnie przyszedł zaczął mnie zachłannie całować, ja.. ja go błagałam żeby przestał, no i wtedy to się stało - jak już skończyła mówić spojrzałam na nią i zobaczyłam że płacze.
-Prze... przepraszam, ja nie wiedziałam.
-Nic się nie stało miałaś prawo nie wiedzieć - i wtedy zadzwonił dzwonek.
Zajęłyśmy przedostatnią ławkę, zaraz potem do sali weszło dwóch chłopaków i siedli za nami. Jeden z nich uśmiechną się do Pezz a ona odwzajemniła uśmiech. Chwilę później do sali weszła nauczycielka.
-Witam - przywitała się - oo kogo ja tu widzę. Czy nie warto było przyjść na poprawki?
W odpowiedzi dostała tylko prychnięcie ze strony chłopaków.
-No dobrze więc zaczynamy zajęcia.
Później lekcja minęła strasznie wolno. Co chwile zerkałam na zegarek i wreszcie długo wyczekiwany dzwonek zadzwonił. Po wyjściu z klasy zapytałam przyjaciółki kto to był ten chłopak, lecz ona tylko wzruszyła ramionami. Po biologii miałyśmy matematykę. Na całe szczęście po porównaniu naszych planów wszystkie lekcje mamy takie same. Lekcja jak poprzednia się strasznie dłużyła, ale w końcu lekcja dobiegła końca. Nadeszła pora lanchu, więc razem z Perri poszłyśmy na stołówkę. Do zjedzenia wybrałam kawałek pizzy. Gdy już miałam iść w stronę pustych stolików dziewczyna złapała mnie za rękę i zaczęła ciągnąć w stronę tych chłopaków.
-Gdzie ty idziesz? - zapytałam.
-Chodź nie marudź - powiedziała ciągnąc mnie w tamtą stronę - Hejka to moja przyjaciółka Kat. Kat - tym razem zwróciła się do mnie - to jest Niall - wskazała na blondyna - a to mój chłopak Zayn.
-Cześć - powiedziałam.
-Następna fałszywa, która chce być w naszej paczce - powiedział blondyn.
-Że co proszę? - spytałam i wtedy spojrzał na mnie .
-Nie ważne.
-Dla twojej wiadomości z Perri przyjaźnie się od dzieciństwa.
-Dobrze, dobrze spokojnie księżniczko - powiedział z sarjazmem
-Nie mów do mnie księżniczko - warknęłam.
-To jak mam do ciebie mówić?
-Lepiej wcale się nie odzywaj.
Lanch zjadłam w całkowitej ciszy. Kątem oka widziałam jak blondy się mi przyglądał, lecz nie zwracałam na to szczególnej uwagi. Reszta lekcji minęła dość szybko.
-Kat! Kat zaczekaj! - zawołała Perri gdy już wychodziłam ze szkoły.
-O Pezz, coś się stało?
-Nie. Nic się nie stało. Chciałam tylko nadrobić stracony czas.
-Co masz na myśli?
-Hmm może tak mały wypad na zakupy. Co ty na to?
-Świetnie! kiedy i gdzie?
-No więc jutro jestem umówiona z Zaynem, więc jutro o 17 po ciebie wpadnę. Ok?
-Ok. To pa.
-Pa - pocałowałam ją w policzek na pożegnanie i ruszyłam w stronę domu.

-Wróciłam! - krzyknęłam jak już weszłam do domu.
-Kochanie chodź obiad na stole - zawołałam mama.
-Zaraz przyjdę.
Poszłam do swojego pokoju zanieść torbę i wróciłam na dół. Po całym domy roznosiły się pyszne zapachy. Z tego co mi wiadomo dzisiaj na obiad będzie pierś z grilla i pieczone ziemniaczki.
-I jak było w szkole? - zapytał tata gdy już weszłam do kuchni.
-Wszystko w porządku. I nawet lepiej.
-A co takiego się stało że jest aż tak dobrze? - tym razem to mama.
-Perri chodzi ze mną do klasy.
-Perri? Jaka znowu Perri?
-No nie pamiętacie? Perri Edwards, moja przyjaciółka z dzieciństwa.
Resztę obiadu spędziliśmy w miłej atmosferze. Tata opowiadał jak to się nudziła za biurkiem w pracy. Razem z mamą wybuchnęłyśmy śmiechem. Po skończonym obiedzie poszłam do pokoju odrobić lekcje i sama nie wiem kiedy zasnęłam.

~*~*~*~

Więc 2 rozdział za nami wiem że na razie żadnej akcji nie ma ale czekajcie już nie długo ;).

CZYTASZ=KOMENTUJESZ
KAŻDY KOMENTARZ SIĘ LICZY :)

środa, 12 listopada 2014

Rozdział 1 ,, Nowa szkoła ''

-Kat, wstawaj! Dzisiaj szkoła! - zawołała mama.
Tak dzisiaj pierwszy dzień szkoły. A w ogóle nie przedstawiłam się. Nazywam się Kim Brown, mam 16 lat i mieszkam w Mullingar. Nie mam rodzeństwa, chociaż zawsze chciałam mieć starszego brata, żeby mnie chronił. Wiem że to głupie no ale cóż. Niestety to niemożliwe. Więc dzisiaj pierwszy dzień szkoły. Bardzo się ciesze z tego powodu. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, którą mam w pokoju. Wzięłam szybki  prysznic i owinęłam się ręcznikiem. Wyszłam z łazienki i skierowałam się do mojej garderoby. Po przeszukaniu półek zdecydowałam się na TEN zestaw, zrobiłam lekki makijaż i wysuszyłam włosy po czym je lekko podkręciłam. Zeszłam na dół.
-Cześć kochanie, co byś chciała na śniadanie? - zapytała mama.
-Hej. Hmmm chyba zdecyduje się na tosty - odpowiedziałam.
-A do picia?
-Herbatę.
Gdy mama podała mi talerz z jedzeniem i kubek z herbatą zaczęłam jeść z apetytem. Po skończonym posiłku poszłam do swojego pokoju po torbę z książkami, zeszłam na dół, pożegnałam się z mamą i wyszłam z domu. Po drodze  wzięłam kluczyki od domu i mojego czerwonego Audi. Dziękuje rodzicom że mi go kupili. Od razu skierowałam się w stronę szkoły. Zaparkowałam na szkolnym parkingu i wyszłam z samochodu przy czym zamknęłam drzwi. Gdy tylko weszłam do szkoły spojrzałam na plan lekcji i nagle wpadłam na jakąś dziewczynę.
-Przepraszam. Zagapiłam się.. Perri?
-Kat? Jejciu dużo czasu minęło.
-Noo strasznie dużo. Jak ja się stęskniłam - powiedziałam przytuliłam ją.
-Ja też.
-Czego się nie odzywałaś? - wiem, wiem nie wyjaśniłam ja i Pezz przyjaźniłyśmy od przedszkola ale pięć lata temu dziewczyna wyjechała. Na początku miałyśmy dobry kontakt, po jakimś czasie zerwała go, ja próbowałam się z nią skontaktować, nie odpowiadała.
-Naprawdę chcesz wiedzieć - zapytała po czym skinęłam głową.

~*~*~*~

Witam, cześć i  czołem. To mój nowy blog wiem że dopiero zaczynam i to mój pierwszy blog ale postanowiłam spróbować.
Pytania:
1.Co Perri powie Kat?
2.Jak wam się podobało

poniedziałek, 10 listopada 2014

Prolog

Miłość... To uczucie którego nigdy nie poczułam. No może w super markecie przy dziale z czekoladą. Swoją drogą miałam kilku chłopaków, ale to nie była prawdziwa miłość, tylko chwilowe zauroczeni. Zawsze wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia. nie tak odrazu, chłopak spotyka dzieczynę na ulicy i mówi że ją kocha, ale w taką po prostu że jednak zna tą dziewczynę i coś go do niej ciągnie o nie wie co ale potem uświadamia sobie że ją kocha. Lecz nigdy nie wierzyłam że z nienawiści może powstać miłość. owszem nienawiść może złagodnieć ale żeby odrazu w miłość raczej nie. Nie wierze w to od kąd mam 10 lat i nadal nie wierze. Ale to może się zmienić...